Kod: 12881802
Czesto i zima przyjezdzal. A najdziwniejsze, moze pan sobie wyobrazic, ze w ogole nie polowal. I to nie byly trofea jego mysliwskich sukcesow. Mial natomiast fuzje. Do czego byla mu potrzebna, nie wiem. A jak trafic przez poroza d ... więcej
Wpisz swój adres e-mail, aby otrzymać od nas powiadomienie,
gdy książka będzie dostępna. Proste, prawda?
Czesto i zima przyjezdzal. A najdziwniejsze, moze pan sobie wyobrazic, ze w ogole nie polowal. I to nie byly trofea jego mysliwskich sukcesow. Mial natomiast fuzje. Do czego byla mu potrzebna, nie wiem. A jak trafic przez poroza do czyjejs duszy? I nagle, trudno mi powiedziec, co sie stalo, ktoregos dnia przyjechal ciezarowym samochodem z dwoma robotnikami i zabral te poroza, a domek wystawil do sprzedania. Niektorzy mowili, ze jakiegos dobrego kupca na te poroza znalazl, a inni, ze wywiozl na smieci. Ale prawda mogla byc jeszcze inna, chociaz nie domyslam sie. Namawialbym pana. Nie chce duzo. Jak za taki domek, to prawie pol ceny. Co by pan tu robil? No, a co ja robie? Jeszcze jakby pan przyjezdzal raz czy dwa razy do roku, i to po sezonie. Moglbym nawet wiecej sadzic fasoli. A nie chcialoby nam sie luskac, moglibysmy pojsc na spacer do lasu. Moglibysmy posluchac muzyki, przywiozlem sporo plyt. Nie, w szachy nie gram. A chcialby pan zagrac? Jakos sie nie nauczylem. Nie mialem cierpliwosci do szachow. Za granica grywalem czasem w brydza, tylko ze do brydza trzeba by czterech. Na budowach, kiedy pracowalem, jesli nie pilo sie wodki, zdarzalo sie, ale to rzadko, ze grywalismy w karty. W tysiaca, w durnia, w szescdziesiat szesc, takze w oczko czy w pokera. A wczesniej w szkole w pudelka zapalek. Nigdy nie gral pan? Nawet pan nie slyszal o takiej grze? Prosta gra. Kladzie sie pudelko zapalek, musi byc tylko pelne, na brzegu stolu, na plask i zeby nie cala polowa poza brzeg wystawalo, bo spadnie. I podbija sie, o, tym wskazujacym palcem. W zaleznosci jak upadnie na stol, tyle punktow sie otrzymuje. Na sztorc, czyli na najkrotszy bok, gdzie zapalki sie wyjmuje, najwiecej. Mysmy sie umawiali na dziesiec punktow. Ale mozna sie inaczej umowic. Na draske jedna czy druga strona, wie pan, co to draska? Gdzie sie zapalki pociera, piec. Na plask, zero. O, to nie byla taka niewinna gra, jak pan mysli. Nie ma gier niewinnych. Wszystko zalezy nie w co sie gra, lecz o co. Niewinnie gralismy, kiedy przychodzil wychowawca. Wtedy i punktow nie zapisywalismy. Zbieral pudelka od zapalek i prawie kazdego wieczora przychodzil, czysmy wypalili juz zapalki z wczorajszego pudelka. Potem panu powiem, po co zbieral. Siedzial nieraz i siedzial. Tak ze bywalo, musielismy udawac, ze niby do spania sie szykujemy, inaczej by nie wyszedl. Ten odpinal guziki u koszuli, ten rozsznurowywal buty, ten rozscielal lozko. A gdy wreszcie wyszedl, przekonany pewnie, ze zaraz bedziemy w lozkach lezec, sprawdzilo sie jeszcze na korytarzu, czy i z baraku wyszedl, wtedy dopiero zaczynalismy naprawde grac.
Kategoria Książki po polsku Beletrystyka Biograficzna
Od roku 2008 obsłużyliśmy wielu miłośników książek, ale dla nas każdy był tym wyjątkowym.
Copyright! ©2008-24 libristo.pl Wszelkie prawa zastrzeżonePrywatnieCookies
Dobre na wszystkich stronach
Koszyk ( pusty )
Twoja lokalizacja: